Genialny polski prozaik, Andrzej Stasiuk, napisał kiedyś znamienite słowa: Podróżować znaczy żyć. A w każdym razie żyć podwójnie, potrójnie, wielokrotnie. Mieszkający w Beskidzie Niskim Stasiuk wie doskonale że najlepszych historii nie pisze się siedząc w fotelu z mediolańskiej skóry, popijając bourbona i gwarząc z lokajem. Najlepsze historie pisze się drepcząc w pocie, znoju i zmęczeniu po punkt, który czasami tylko dla nas samych jest ważny. Jak bardzo pasuje to do rowerzysty, czyż nie? Ileż to za nami pękniętych dętek, szprych, ile niespodziewanego deszczu wlało nam się za kołnierz, ile kurzu wbiegło za powieki? Mimo wszystko jechaliśmy, bo najważniejszy był szlak.
Czasy się zmieniły – pojawiły się ubrania z goretexu, oddychająca bielizna, żywność liofilizowana, lekkie namioty i śpiwory, nawet filtry do wody i smartfony – a mimo to, wciąż najważniejsza powinna być droga. Różne drogi wybieramy – porywamy się czasami na coś odległego, myśląc naiwnie, że to co egzotyczne, będzie ciekawe. Kiedyś, jak miało się szczęście, można było na poboczu drogi, zajadając kanapkę z pasztetem i rzodkiewką spotkać kogoś takiego kto jeździł tylko po Polsce i miał tyle opowieści w kieszeni, że z miejsca chciało się ruszać w tym kierunku. Otóż tak, wciąż często cudze chwalimy a swego nie znamy. Idealnym odzwierciedleniem tej teorii będzie podróż Szlakiem Orlich Gniazd. Przyjrzyjmy się jego rowerowej wersji i spróbujmy przekonać, że warto się na niego wybrać.
Co to jest Szlak Orlich Gniazd?
Szlak Orlich Gniazd to trasa wiodąca przez malowniczą krainę zwaną Jurą, położoną między Krakowem a Częstochową. Ponieważ przed wiekami temu Kraków był stolicą Polski, a ukształtowanie terenu wokół rewelacyjnie nadawało się na stworzenie łańcucha obronnego który broniłby dostępu do królewskiego miasta, stworzono tam szereg warowni, które wykorzystując naturalne walory terenu przypominały właśnie „Orle Gniazda” - niedostępne, wysoko położone, strzeliste, a w dodatku wykorzystujące powszechny na Jurze wapień jako główny budulec. Wraz z upływem wieków i nieustannymi wojnami jakie toczyła Rzeczpospolita, część tych fantastycznych budowli uległa zniszczeniu, ale ich charakter pozostał taki sam – oparte o naturalne wzniesienia, wśród wapiennych ostańców, wtopione w krajobraz, stały się elementem narodowej pamięci i wspaniałym miejscem do spędzenia wolnego czasu.
Nie od dziś zresztą, ale od długiego czasu ta niezwykle malownicza kraina kusi i pociąga turystów z całego kraju – i nie tylko z kraju. Szlak Orlich Gniazd to dziś gęsto zagospodarowany region turystyczny, z ogromnym bagażem historycznym i przepięknymi widokami, które malują się wokół wapiennych skał i zachowanych ruin zamków do dziś wzbudzających zachwyt. Piesza wersja szlaku powstała blisko sto lat temu – w 1927 roku, ale z biegiem czasu, oznaczenia szlaku zatarły się. Jego drugą wersję wytyczył w 1948 nieodżałowany Kazimierz Sosnowski, fenomenalny propagator turystyki, polonista i nauczyciel, a szlak wytyczono i oznakowano w 1950 roku. Niestety był on wytyczony z myślą o piechurach chociaż zdarzali się ochotnicy chcący pokonać szlak rowerami. Jurajski Szlak Rowerowy Orlich Gniazd powstał dopiero w 1999 roku, i jest nieco dłuższy od pieszej wersji – 190km wobec 163km. Obejmuje zasięgiem całą Jurę Krakowsko – Częstochowską, umożliwiając dotarcie do prawie wszystkich jurajskich zamków.
Rowerowy Szlak Orlich Gniazd
Jak wspomnieliśmy wyżej, Rowerowy Szlak Orlich Gniazd (zwany też Jurajskim) powstał w 1999 roku. Stał się naturalnym uzupełnieniem szlaku pieszego, mając podobne założenia i dlugość, docierając do tych samych punktów a dodatkowo prowadząc trasę przez zróżnicowany teren i nawierzchnie. Ponieważ rower z definicji jest bardziej mobilny, do całego szlaku niektóre przewodniki zaliczają także zamek w Tenczynie (który to Kazimierz Wielki faktycznie do systemu „Orlich Gniazd” włączył) oraz Wawel, ale nie ma ścisłej zasady która kazałaby się nam tego trzymać.
Jeśli mamy czas i chęci – warto oczywiście skręcić tu i ówdzie, aby zaspokoić żyłkę krajoznawcy, jednak jeśli wyjedziemy na szlak na weekend, jego stosunkowo nieduża długość może być złudna: po drodze jest tyle zabytków przeplecionych kapitalnymi widokami, że może być trudno aby zobaczyć je wszystkie, zwłaszcza przy sprzyjającej pogodzie krajobraz kusi aby się zatrzymać na dłużej i cieszyć oczy. O duszy nie wspominając. Pamiętajmy jednak, że po drodze samych budowli warownych (strażnic, zamków i ich ruin) jest co najmniej dwanaście, od Olsztyna pod Częstochową po Olkusz a mamy też kapliczki, kościoły, skalne ostańce a na same zamki w Ogrodzieńcu, Bobolicach, Olsztynie czy Tenczynie warto poświęcić więcej czasu. Trasa wymaga więc nie tyle dobrego planowania, bo jest świetnie oznakowana i gwarantuje dużo miejsc noclegowych na całej długości, ile dobrej organizacji czasu.
Szlak Orlich Gniazd na rowerze - trasa
Szlak możemy pokonywać z obu stron – albo z Krakowa, albo z Częstochowy. W obu wypadkach jego połowa wypadnie pomiędzy Ogrodzieńcem a Podlesicami – ta miejscowość jest znaną bazą noclegową na Jurze, przy samym Ogrodzieńcu też funkcjonuje szereg obiektów, zatem warto zaplanować tu dłuższy odpoczynek. Warto zauważyć, że z obu kierunków oznakowanie szlaku nie budzi żadnych zastrzeżeń. Znaki są gęste, bardzo czytelne, na tabliczkach podane są odległości do ciekawych miejsc i nawet po wjeździe w drogi nieutwardzone nie mamy obaw że się gubimy i jedziemy „na ślepo”. Szlak można dzięki temu pokonać bez specjalnego udziału mapy czy nitki gpx, ale dla bezpieczeństwa warto taką zabrać, zwłaszcza że na rynku jest ich naprawdę dużo i w dowolnym formacie. Trasę warto prześledzić sobie wcześniej i zaplanować przynajmniej wstępnie, natomiast najważniejsze punkty pozostają niezmienne - „obowiązkowe”.
Są to, poruszając się od strony Częstochowy:
- Ruiny zamku w Olsztynie – zaledwie dziewiętnasty kilometr trasy i pierwszy wspaniały, ogromny zamek górujący nad okolicą;
- Ostrężnik – ruiny zamku położone w zalesionym terenie, na szczycie o tej samej nazwie;
- Przewodziszowice – ruiny murowanej strażnicy;
- Mirów – Bobolice; ruiny jednego zamku są widoczne z drugiego, a budowle leżą stosunkowo blisko siebie, przepięknie położone;
- Podlesice – wspomniana baza noclegowa i gastronomiczna;
- Zamek Bąkowiec w Morsku – kolejne arcyciekawe ruiny zamku na skale Tygrys, administracyjnie już w dalekiej dzielnicy Zawiercia;
- Podzamcze, Zamek Ogrodzieniec – ogromny, wyniosły i wspaniały: tymi słowami można spokojnie określić jedno z najpiękniejszych miejsc w Polsce; pozycja obowiązkowa, z ciekawostek - kręcono tu Janosika, Zemstę oraz... Wiedźmina;
- Smoleń – ruiny zamku Pilcza położone na wysokim, zalesionym wzgórzu; pozycja obowiązkowa, niektórzy twierdzą że równie piękna jak Ogrodzieniec;
- Bydlin – w dwunastowiecznej wsi ruiny zamku, który według niektórych teorii ...nigdy nim nie był i zawsze pełnił wyłącznie funkcję sakralną;
- Rabsztyn – jedno z najpiękniejszych miejsc na Jurze z malowniczymi ruinami zamku; po długiej rewitalizacji do użytku zwiedzających oddano zadaszoną basztę i fragment murów;
- Czerna – XVII-wieczny klasztor Karmelitów Bosych;
- Rudno – Zamek Tenczyn; ruiny zamku położone na dawnym stożku wulkanicznym, na szczycie tzw. Garbu Tenczyńskiego, rozległe i zachwycające były kiedyś klejnotem rodziny Tęczyńskich – rzekomo małżonkę jednego z nich, która miała dość luźne podejście do spraw towarzyskich, mąż żywcem zamurował w baszcie „Dorotka”;
Tenczyn wieńczy podróż od strony Częstochowy, w drugim kierunku będzie to Zamek w Olsztynie. Ponieważ cała Jura leży blisko dużych szlaków komunikacyjnych, nie powinniśmy mieć żadnego problemu z dojazdem. Z Tenczyna można wrócić 5 km do Krzeszowic, a stamtąd pociągiem do Krakowa lub Częstochowy, z kolei z Olsztyna nie musimy jechać do centrum miasta, ale wystarczy dotrzeć do dworca w Rakowie. Jeśli planujemy krótszy odcinek jazdy po Rowerowym Szlaku Orlich Gniazd, możemy też wybrać Myszków, Zawiercie, Olkusz lub Żarki – Letnisko, skąd łatwo do niego dotrzeć pokonując w zasadzie kilka kilometrów prostopadle do jego łukowatej linii. Do Krakowa i Częstochowy dojeżdżają pociągi, praktycznie z całej Polski – to doskonały powód, by zorganizować sobie nawet krótki wypad na Rowerowy Szlak Orlich Gniazd. Dla zmotoryzowanych też jest bardzo wygodnie – Jura, choć nieskłonna do hałasu i tłumów, leży pomiędzy dwiema dużymi arteriami drogowymi, a z takich jak wiadomo – i łatwo i chętnie możemy skręcić. Zatem skręcajmy!
Rowerowy Szlak Orlich Gniazd na weekend
Ponieważ Jura Krakowsko – Częstochowska, jak już wspomnieliśmy, jest miejscem w które łatwo dojechać z większości zakątków Polski, kuszącą perspektywą jest poznanie jej zakątków w rozmiarze weekendu. Czy to możliwe? Jak najbardziej, wymaga tylko odpowiedniej organizacji. Szlak z racji popularności jest szczegółowo przedstawiony na mapach – te tradycyjne, które nieodmiennie polecamy ze względu na ich zerowe potrzeby względem zasilania, są ogólnodostępne, w salonach prasowych, sklepach rowerowych i ośrodkach informacji turystycznej. Pliki GPX, które potrafią poprowadzić nas jak po sznurku, możemy ściągnąć legalnie z oficjalnej strony szlaku, przydatna będzie też aplikacja „slaskie.travel” dostępna na wszystkie platformy. Oprócz informacji o trasie umożliwia ona też poszukanie w jej pobliżu dogodnego noclegu. A tu możliwości jest sporo.
Wszyscy jadący pociągiem trasą z Warszawy do Krakowa mogą wysiąść w Koniecpolu lub znacznie bliżej szlaku, w Myszkowie, gdzie Centralna Magistrala Kolejowa przecina szlak. Dobre miejsca noclegowe znajdziemy w zasadzie na całej długości szlaku, chociaż dla klimatu i poczucia oddechu sugerujemy unikać dużych miast – dobre miejsca znajdziemy w Podlesicach, Złotym Potoku, Żarkach i samym Olsztynie. Baza noclegowa jest rozległa – wystarczy wcześniej znaleźć odpowiednie dla nas miejsce. Jeśli mamy w zapasie dwa pełne dni, wystarczy nam jeden nocleg – najlepiej gdzieś w środku szlaku, w okolicach Ogrodzieńca, skąd możemy pojechać w obie strony i zakończyć wypad albo w Krakowie, albo w Częstochowie.
Nie jadąc do Badabag, czyli dlaczego Andrzej Stasiuk ma rację
„Jadąc do Badabag” to jedna z najlepszych książek Stasiuka – gorzka, prawdziwa, mocna i rzetelna. Taka jak rower na szlaku. Napisał więc Pan Andrzej w rzeczonej książce: „......życie składa się raczej z okruchów teraźniejszości, które zapadają w pamięć, i tak naprawdę tylko z tego składa się nasz świat.”. Żyjemy tu, teraz i nic nam nie może tego zmienić ani zabrać, a funkcjonujemy tak, jakbyśmy wszystko mogli zabrać i byli niemal nieśmiertelni. Nie wszyscy – na szczęście. Część populacji robi wszystko, by widzieć, kochać, rozumieć i szanować prostotę piękna, krajobrazu i spotkanych osób. Czy Rowerowy Szlak Orlich Gniazd jest właśnie takim „okruchem teraźniejszości”, który możemy zabrać do własnej pamięci? Będzie tym, co z nim zrobimy – a najlepiej po prostu wsiąść na rower, zapakować plecak i sakwy i ruszyć w drogę tym szlakiem, by się przekonać, ile okruszków możemy zebrać ze sobą. Myślę, że nikt nie będzie panikował, że nasze okruchy mają rozmiar orlego gniazda. Prawda?