Rowerowy weekend majowy

Weekend majowy tuż tuż! Majówka jest przedsmakiem wakacji. Prezentem od wiosny i układu kalendarza, pierwszym okresem w roku, gdy po zimnie, śniegu i niebie z nosem zwieszonym na kwintę dostajemy zazwyczaj długie dni, słoneczne popołudnia i pachnące świeżą zielenią poranki. To pierwszy moment w roku, w którym możemy wyjechać dalej, odpocząć aktywnie, wyrwać się za miasto. Część z nas to wykorzystuje, część najdalszą wycieczkę urządza na najbliższego grilla z ilością cholesterolu mogącą utopić małą wieś oraz na kanapę celem okupacji urządzeń sterujących konsolą, nagłośnieniem i telewizorem.

 

rowerowy weekend majowy czyli majówka dla aktywnych

 

Mamy już odkurzacze, które same sprzątają. Mamy kosiarki, które same ogolą trawnik. Mamy zmywarki, pralki i wielkoformatowe telewizory – tylko do kompletu często brakuje nam chęci, świeżości i energii, swoistej życiowej „pary”, żeby należycie przeżywać każdy dzień. Skąd ta para się bierze i dlaczego nasz sąsiad w wieku 65 lat biega z synem po kilkanaście kilometrów i wygląda na wiecznie zadowolonego? Ruch! Ruch moi drodzy, jest lekarstwem którego nie da się zastąpić. Ruch jest motywacją dla naszego ciała, jest wpisany w nasze DNA. Mniej ruchu to więcej ospałości, apatii, braku energii. Nic więc dziwnego, że majówkę kończymy bardziej zmęczeni niż zaczęliśmy. A wystarczy naprawdę niewiele.

 

Wybierzmy się na rower! Naprawdę, to świetny, rewelacyjny moment, gdy możemy ruszyć przysłowiowe cztery litery i zaszczepić się na nowo ruchem i energią, która z niego płynie. Zwłaszcza że nigdy w historii, pomijając zamierzchłe, wspaniałe czasy Wyścigu Pokoju, rower nie miał takiego prosperity. W obliczu pandemii okazał się genialnym, najlepszym, najłatwiej dostępnym i najprostszym sposobem na zachowanie kondycji i wyrwanie się z domu. Tak więc, zamiast planować grilla, spróbujmy wykorzystać weekend majowy jako okazję do spędzenia w siodełku lepszego czasu. Lepszego dla nas, dla naszego zdrowia, samopoczucia i kondycji psychicznej i fizycznej. Mówiąc nowocześnie i boleśnie prawdziwie – zdrowie to kredyt. Albo płacimy ogromne odsetki za spóźnienia, albo spłacamy regularnie i może dadzą nam następny. W naszym felietonie dowiecie się dlaczego warto w majówkę siedzieć - ale na rowerze.

Weekend majowy na rowerze – jak dobry to pomysł?

Mówiąc krótko – weekend majowy na rowerze jest pomysłem najlepszym! Najbardziej pożądaną formą ruchu jest ten aktywny, w którym zmuszamy ciało do dodatkowego wysiłku. Rower jako środek bezpośredni do takiego wysiłku doskonale spełnia to kryterium. Poza tym, nie obciąża stawów tak mocno jak intensywny bieg czy spacer i umożliwia pokonywanie dużych odległości z relatywnie małym bilansem energetycznym. To oznacza, że majówka na rowerze może zaprowadzić nas dość daleko od domu, pozwala zwiedzać okolicę w dość dużym promieniu od punktu startowego i zapewni pożądaną dawkę ruchu. No i nie zapominajmy o jednym – o przygodzie. To jest gwarantowane.

 

majówka na rowerze to idealny pomysł na weekend

 

Dlaczego to takie ważne? Bo zazwyczaj spędzamy weekend majowy na siedząco, w tym samym gronie, poruszając się w ściśle zamkniętej przestrzeni. Rower wyciąga nas z tej bańki, pozwala przede wszystkim doświadczać tego, co trochę dalej, otwierać nas na nieznane, zaprasza na nowe odkrycia tuż pod własnym nosem, które pewnie mijamy, nie widzimy, nie zauważamy. To nas wzbogaca, to czyni nas wewnętrznie lepszymi. Jeśli zrobimy majówkę z rowerem, to będzie ona zupełnie inna od tego, co robiliśmy zazwyczaj – a to sprawi, że zostanie zapamiętana. Z takich wspomnień buduje się potem nasze życie. Czy chcemy mówić, że spędziliśmy w nim czas na powiedzmy tysiącu grillach, czy z dziesiątkami tysięcy głębokich oddechów na rowerze? Wybór zależy od nas. Świat z perspektywy dwóch kółek wygląda zupełnie inaczej niż zza szyb samochodu. To my wybieramy, jak go doświadczać, ale także on – mówiąc filozoficznie – wybiera jak doświadczyć nas. Pozwala nam wyjść ze strefy komfortu, poszerzyć horyzont. Pozwala żyć głębiej i lepiej.

Majówka na rowerze – jak to zaplanować?

Stając przed wyborem trasy musimy wziąć pod uwagę kilka zmiennych. Przede wszystkim – nasza kondycja i wydolność. Dużo lepiej jest dla organizmu wykonać długi wysiłek o małym natężeniu, zwłaszcza jeśli do tej pory nie jeździliśmy intensywnie, niż krótki i bardzo mocny którego skutki mogą być opłakane. Musimy spojrzeć na siebie szczerze i pozwolić sobie na obiektywizm – a potem dodać do niego minimum dziesięć kilometrów. To nas pozytywnie „zmęczy” ale nie przytłoczy. Zatem, dla początkujących niech będzie to pułap od 30 do 50 kilometrów dziennie. Do tego niższego pułapu możemy zaprosić młodszych, po drodze zaplanować dłuższy postój, ognisko, jakąś zabawę na świeżym powietrzu i zdążymy bardzo spokojnie wrócić do domu długo przed zmierzchem.

 

rowerowy weekend majowy poprawi naszą kondycję

 

Zaawansowani mogą pozwolić sobie na dłuższe wypady, gdzie 50 km będzie dolną granicą, a często wręcz promieniem po którym się poruszają. Dla takich, którzy tylko wyczekują na dłuższą przerwę w pracy, majówka na rowerze jest tak oczywista, że w zasadzie już są spakowani i gotowi, a brak bazy noclegowej nie przeszkadza im kompletnie: są namioty, śpiwory i majowy chłód nikomu nie jest straszny. Zresztą, popatrzmy na to z socjotechnicznego punktu widzenia – nikt z naszych znajomych nie będzie miał podobnych wrażeń. Stopień zaawansowania nie jest aż tak istotny, w końcu nie każdy rodzi się nomadem z plecakiem – chodzi o to, by nie rdzewieć, by nie spędzać czasu w ospałej pozycji. Owszem, to nic złego jeśli się ogólnie ruszamy, ale nie jeśli to nasza jedyna aktywność poza pracą. Kto się rusza, jest po prostu zdrowszy, weselszy i żyje dłużej, ma też więcej do opowiedzenia.

 

Trasa na weekend majowy, zwłaszcza w okresie w jakim teraz żyjemy, z pełnią obostrzeń i trudności, nie musi być daleka. Przed ruszeniem w drogę spójrzmy na mapę – poszukajmy mało uczęszczanych dróg, bez dużego ruchu samochodów. Zjedźmy z ubitego szlaku, pojedźmy przez las, dajmy się ubrudzić i zmęczyć. Nie forsujmy tempa, dostosujmy je do najsłabszych uczestników jeśli jedziemy w grupie. Zacznijmy się cieszyć tym, że się ruszamy. To nie musi być od razu szalony dystans i wielki wyczyn. Wielkie podróże zaczynają się od małych kroków – każde i zawsze. Dlatego nie ma tu żadnej konkurencji, nikt nas nie goni i my nie musimy nikomu nic udowadniać. No, może poza samymi sobą. Do kompletu majówka na rowerze ma dodatkowy atut – trwa dłużej niż zwykły weekend, więc mamy czas na regenerację. Dla każdego jest idealny dystans na początek. Niech to będzie 20, 30, 40 kilometrów – ale z uśmiechem, na powietrzu, w przestrzeni. Zaufajcie nam – porcja ruchu doskonale Was nastroi, a korzyści z niego wynikające sprawią, że nie będziecie go sobie odmawiać w przyszłości. Jeśli złapiecie zgubionego gdzieś bakcyla – to do wakacji macie szansę na powrót do formy lub odzyskanie dużej jej części.

 

rowerowa majówka to też dobra terapia przeciw stresowi

Aktywna majówka – rower lekarzem psychiatrą

Pomysłów na weekend majowy na rowerze jest bez liku. Część znajdziemy w popularnych aplikacjach sportowych, gdzie uczestnicy dzielą się przejechanymi trasami i łatwo taką aktywną majówkę zaplanować. Część możemy przemyśleć wcześniej – w każdym regionie kraju mamy trasy, do których dojedziemy pociągiem i niechęć do ich przejechania nie może być tłumaczona inaczej jak lenistwem. Na północy, blisko Trójmiasta – Kaszubska Marszruta, genialna na jeden dzień lub kilka. Bliżej Mazur i Warmii – Szlak Rowerowy Kanału Elbląskiego. Na południu – kapitalny Żelazny Szlak Rowerowy, będący genialnym przykładem dobrej trasy na jeden dzień, w której maksymalnie skupiły się wysiłki samorządu i cyklistów by stworzyć trasę idealną.

 

Nieco trudniej z dojazdem, ale bardzo wartościowo – Forteczny Szlak Rowerowy wokół Przemyśla. Świetnie pomyślany, poprowadzony w porywający sposób. Mamy też Rowerowy Szlak Orlich Gniazd, łączący Częstochowę z Krakowem i już przez to łatwy do odwiedzenia przez mnogość połączeń kolejowych z resztą kraju. Lubelskie kusi Roztoczem – do Zamościa dojedziemy z Warszawy i Lublina, jest też trasa Green Velo. Z kolei Pomorze Zachodnie ma Trasę Pojezierzy Zachodnich, gdzie przez malownicze tereny dojedziemy do Szczecinka i Bornego Sulinowa – miasta, którego nie było na mapach do 1992 roku. Natomiast jeśli jesteśmy domatorami, zaplanujmy trasę mądrze, spokojnie – dajmy sobie zapas czasu na powrót i zabezpieczmy przed aurą.

 

weekend majowy na rowerze może być sposobem na depresje

Weekend majowy – okazja do leczenia

Rower, jak twierdzą niektórzy, jest lekarstwem na wszystko a weekend majowy na rowerze jest wizytą w sanatorium z rozległym spa. Jeździć może prawie każdy, niezależnie od wieku i stopnia zaawansowania. Zajmuje mniej miejsca niż samochód, jest bardziej ekologiczny i mniej ekstrawagancko zepsuty niż elektryczne hulajnogi, które są kolejnym ułatwianiem. Ułatwienia zbudują nam ludzi, którzy będą słabi i leniwi. A ci stworzą słabe czasy, w których przetrwają tylko ci, którzy nie zapomną jak ważny jest dla nas ruch. Jak wiele korzyści dla zdrowia, dla naszych mózgów, myśli, ciał przynosi ta dawka wysiłku na świeżym powietrzu. Weekend majowy to znakomita okazja, by sobie o tym przypomnieć – skoro to czytamy, to znaczy, że mamy świadomość kredytowej formy naszego zdrowia. Tych, którzy nie rozumieją ruchu nie przekonamy. Tych, którzy go lubią – przekonywać nie musimy. Od nas samych zależy, po której stronie będziemy. Od nas samych zależy nasze zdrowie. Zawalczmy o nie, wyleczmy się z niechęci. Rower nas poprowadzi – gdy my poprowadzimy rower. Powodzenia!

Powiązane artykuły

zamknij [x]